Przykłady kampanii o raku piersi – porównanie

Poniżej przedstawiamy dwa przykłady kampanii mających zwiększać świadomość na temat raka piersi. Naszym zdaniem jedna z nich jest bardzo udana, a druga nie do końca spełnia swoje zadanie.

Kampania „Know your lemons” (Poznaj swoje cytryny) w prosty sposób pokazuje, jak można rozpoznać objawy raka piersi. W tym celu wykorzystano… cytryny. Zdjęcie przedstawia 12 zdeformowanych cytryn umieszczonych w pojemniku na jajka. Każda z nich ilustruje inny objaw mogący sygnalizować zmiany nowotworowe. Dzięki temu nawet te kobiety, które się regularnie badają, mogą zauważyć niepokojącą zmianę, na którą normalnie nie zwróciłyby uwagi albo uznałyby za skutek innych czynników (np. odkształcenie od źle dopasowanego stanika).

Niepokojące symptomy wymienione na zdjęciu to:

1. Górny rząd:

  • zgrubienie,
  • wklęśnięcie,
  • ubytek naskórka, nadżerka,
  • skóra jest zaczerwieniona lub gorąca,
  • wyciek wydzieliny z sutka,
  • dołeczki w skórze;

2. Dolny rząd:

  • guzek,
  • wyczuwalne żyły,
  • wklęśnięcie brodawki,
  • zmiana kształtu lub rozmiaru,
  • skóra piersi wygląda jak skórka pomarańczy,
  • niewidoczny, ale wyczuwalny twardy, nieruchomy guzek.

Grafika została stworzona przez Corrine Ellsworth Beaumont. Kampania cieszyła się dużym powodzeniem w mediach społecznościowych i już znane są przypadki osób, które dzięki niej w porę wykryły raka, co uratowało im życie. Jedną z nich jest Erin Smith Chieze, która odkryła u siebie zagłębienie w piersi, które wyglądało jak na ilustracji. Dzięki temu mogła szybko podjąć leczenie. Kampania odniosła sukces dzięki temu, że jej przekaz jest bardzo prosty, zapada w pamięć, a przy tym nie przeraża. Grafika przedstawiona powyżej została jeszcze uzupełniona o inne, pokazujące anatomię piersi oraz zalecane postępowanie w sytuacji, gdy wykryjemy u siebie niepokojącą zmianę (mammografia, ewentualnie biopsja).

Dużym plusem kampanii jest też fakt, że odbiorcy od razu wiedzą, o co w niej chodzi i że dowiadują się czegoś nowego. Zdaniem wspomnianej Erin Smith Chieze, a także naszym, jest to znacznie bardziej trafiony pomysł, niż popularne gry i łańcuszki na Facebooku. Mają one podobne założenie (skupianie uwagi na badaniu piersi). Jednak ich główną wadą jest fakt, że udostępniane treści (serduszka, nazwy owoców czy tajemnicze zdania typu „Jadę do Meksyku na piętnaście miesięcy”) w ogóle nie kojarzą się z rakiem i nie wzbogacają wiedzy odbiorców na jego temat. Samo zachęcanie do badania nie zawsze wystarczy – teoretycznie niemal każda kobieta wie, że powinna to robić. W dodatku, gdy cel tajemniczego statusu facebookowej znajomej już zostaje ujawniony w prywatnej wiadomości (zwykle po reakcji takiej jak komentarz czy „lubię to”) i dowiadujemy się, że teraz nasza kolej na wpisanie podobnego statusu, niektórzy z nas mogą się poczuć w coś wmanipulowani i nie mieć ochoty uczestniczyć w projekcie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.